Siedem lat temu, biegając wzrokiem po różnych blogach, zauważyłam wpis.
Inny niż wszystkie wpisy, w których w większości kobiety albo narzekają na swoich mężów, albo wcale o nich nie wspominają.
To był wpis pochwalny o mężczyznie, który upiekł dla swojej żony drożdżowy placek.
Było to coś innego, co bardzo mnie ujęło, zwłaszcza że ja też lubię pisać o moim mężu dobrze i z miłością.
Wpisałam komentarz i tak się zaczęło.
Tak poznałam Asię, a dla większości
Na początku, było to wzajemne komentowanie na blogach, później rozmowy telefoniczne, a później bez wahania powierzyliśmy nasz dom Asi i jej mężowi, podczas naszego wyjazdu do sanatorium
( nie znaliśmy się wtedy jeszcze osobiście )
A jeszcze później odwiedziłam Inowrocław i to ja gościłam
w domu Asi, która zorganizowała mi maraton spotkań z czytelnikami szkolnej biblioteki, w której pracowała, oraz w innych zaprzyjaźnionych szkołach i bibliotekach.
Z jednego "słodkiego" wpisu o mężu i placku, zrodziła się nam długoletnia - wcale nie "słodko- cukierkowa" przyjaźń.
(Od takich - to mam do tej pory mdłości.)
Taka przyjaźń na dobre i na złe, na dzielenie smutków i radości, na spotkania tradycyjne w Zawoi , lub też w naszym domu jeśli znajduje się na trasie licznych podróży Asi i jej męża.
A także na dzielenie się słynnym drożdżowym plackiem :)
Do tego jeszcze miałam zaszczyt gościć Asię
na "( Bez)ludnej wyspie", gdzie dowiedziałam się o niej
jeszcze więcej.
Polecam ;)
Dlaczego dzisiaj tyle o Asi ?
A no dlatego, że może jeszcze nieoficjalnie, ale nasza
Pani od Biblioteki
dzisiaj zaczyna nowy etap życia, który nazywa się
EMERYTURA
Tak sobie dzisiaj myślałam - znam osoby, które nie wyobrażają sobie życia bez pracy, bo po prostu innego nie znają.
Jednak Asia do takich osób nie należy.
Ja osobiście cieszę się z tego, że będzie okazja do częstych rozmów i spotkań.
Na jedno z nich już jesteśmy umówione.
Asi życzę , aby ten nowy, piękny czas otworzył nowe drzwi, nowe ścieżki i przyniósł wiele cudownych chwil.
Aby w końcu do woli nacieszyła się swoim wnukiem
i tym że może robić co tylko zapragnie i odkrywać coraz to piękniejsze barwy życia.
Człowiek z pasją nigdy się nie nudzi:) Piękna to przyjaźń, i pomyśleć, że zaczęła się zupełnie przypadkiem. Teraz będziecie mieć dla siebie więcej czasu. Joasi życzę wspaniałej emerytury!
OdpowiedzUsuńTak właśnie tak jest Ewuś, tyle pasji i więcej czasu na ich realizację , to coś pięknego :)
UsuńTakie więzi łączące ludzi są najcenniejszym skarbem. Pani Joasi życzę emeryturę pełnej pozytywnych wrażeń.
OdpowiedzUsuńBlogosfera - to jednak skarbnica wspaniałych ludzi :)
UsuńGabrysiu, najpiękniejsza laurka dzisiejszego dnia, pełnego wrażeń.
OdpowiedzUsuńDziękuję Tobie i komentującym za miłe słowa, powoli dociera do mnie nowy stan:-)
Myślę, że długo jeszcze potrwa zanim włączy Ci się wolniejszy bieg :)
UsuńI ja poznałam kiedyś Joasię osobiście. Spotkałyśmy się w kawiarni ,drogowej w Inowrocławiu i pogadałyśmy trochę od serca. Fajna x niej Dziewczyna więc pewnie na emeryturze będzie jeszcze FAJNIEJSZA !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was Dziewczyny obydwie:-)
Pozdrawiam również Stokrotko :)
UsuńTo była kawiarnia zdrojowa oczywiście..... A nie drogowa :-))
Usuń