Okazuje się kochani, że mając na „ karku” prawie 6 „krzyżyków” człowiek nie zna jeszcze siebie do końca.
Ostatnio dowiedziałam się :
Dzięki kremówce - że mam woreczek żółciowy, a dzięki wnikliwej diagnostyce kręgosłupa - że mam w głowie „coś”.
Ale po kolei.
Kremówka była zjedzona ( o zgrozo) w Wielki Piątek
i już w sobotę w nocy odwiedziłam Szpital Miejski w Tychach , który miał ostry dyżur.
Tam doznałam szoku związanego z tym, że zobaczyłam
na własne oczy ( zapłakane już potem) najbardziej koszmarne
z koszmarnych, podejście do pacjenta.
Pielęgniarka z nerwów podarła papierek wychodzący z ekg
i właściwie nikt się o niego nie upomniał
( byle w papierach zanotowano, że zrobione)
Na moje pytanie - czy lubi swoją pracę , odpowiedziała z obrzydzeniem, że tak - ale jak nie musi pomagać bezsensownie.
Jeśli postać skulona w pół z bólu , nie potrafiąca się wyprostować, jest bezsensowna, to jaka pomoc jest sensowna?
Nie miałam już siły pytać.
Marzyłam o tym, że pani doktor chłodną dłonią dotknie mojego brzucha i stwierdzi, co to tak boli, podczas gdy ona nawet nie wstała zza biurka.
Potem ze zdziwieniem pielęgniarka odnotowała ,że mam ciśnienie 200 - czym ja akurat zdziwiona nie byłam.
Kiedy już wysłuchałam wszystkich obelg i zarzutów, że nie mam co robić tylko kombinuję, powiedziałam z płaczem, że chcę na własną prośbę wracać do domu.
Nie niestety, krew pobrana , wenflon w ręce -
„ siedź babo, a nie marnuj pracy innych”
Skończyło się na kroplówce z Pyralginy i wypisie, z którego wynika że leczę się na nadciśnienie i niedokrwienną chorobę serca ( WOW)
Pociecha była taka, że za dwa dni miałam planowy pobyt na oddziale neurologicznym Szpitala Wojewódzkiego w Tychach
i pomyślałam z nadzieją w sercu, że jak dożyje i przyjdę tam z bólem brzucha, to może się ktoś nim zainteresuje.
Bo nadzieja przecież umiera ostatnia.
I BUM - STAŁO SIĘ
Trafiłam na oddział, a tam….
siedzę i patrzę, gdzie jest haczyk, gdzie jest ukryta kamera ,
lub - jak napisała moja kuzynka „ ty się dowiedz, czy ten szpital nie jest prywatny”.
Nie będę się rozpisywała, bo nie ma takich słów żeby mogły oddać to, co tam zobaczyłam.
Od pani Ordynator - po salowe , każda powtarzam KAŻDA z pracujących tam osób na 100% kocha to co roby i robi to z POWOŁANIA
Krzątające się pielęgniarki, opiekunki i salowe przypominały mi takie radosne aniołki, które mają niewidoczne skrzydła.
Chorych leżących - na oddziale była przewaga, jak to na neurologii.
Słyszałam tylko „ Słoneczko” . Kochanie” a gdy pierwszy raz wychyliłam się na korytarz , żeby sprawdzić gdzie jest WC
- nie wiem skąd ale było przy mnie chyba z 5 tych „aniołków”
![]() |
Czasu nie marnowałam, a na pisaniu trudno było się skupić |
Na pożegnanie powiedziałam tylko, że Leśną Góra jednak bajką nie jest i tak zakończył się mój diagnostyczny pobyt,
na którym dowiedziałam się o „ cosiu” w głowie, którego co jakiś czas mam obserwować.
I jeszcze jedno kochani , to że „ coś” jest niegroźny, potwierdził bardzo staaaary tomograf głowy sprzed 11 lat, który znalazł mój mąż razem z płytką. Słowo daję - ja bym tego nie znalazła. Przyznam, że całą noc nie dałam spać św. Antoniemu i pewnie zrobili to razem , bo też miałam wizję że cała komoda
jedzie do szpitala :)
Nie wyrzucajcie starych wyników - bo to może być kiedyś BARDZO ważne i uratować przed dodatkowymi , niekoniecznie komfortowymi badaniami
Zapomniałabym napisać, że oczywiście od razu dostałam skierowanie na USG brzucha, na którym stwierdzono błotko
w woreczku i kremówka -no... nie pomogła.
Trzymaj się Gabryśka diety, a nie kremówek ci się zachciewa
![]() |
Winowajca |
A może i dobrze się stało? Teraz przynajmniej wiem
o istnieniu błotka, które niekoniecznie lubi to, co ja :)
Dużo zdrówka Gabrysiu. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Lenko
UsuńPrzykro mi Gabrysiu że to wszystko Cię spotyka. Ja kilka dni temu byłam w szpitalu na operacji, ale na szczęście trafiłam na bardzo przyjazny personel i lekarzy. Życzę Ci zdrówka kochana.
OdpowiedzUsuńCiesze się Aguniu- jak widzisz w drugim szpitalu wszystko zostało wynagrodzone :) Zdrówka życzę
UsuńNo to teraz przynajmniej wiesz, który szpital omijać z daleka:) Sama wiem jak to jest - ile razy odwiedzam jakiegoś specjalistę to coś mi znajdzie, więc nie chodzę. No, chyba że mnie przyciśnie. To pewnie niezbyt mądre... Trzymaj się Gabrysiu dzielnie, musi być dobrze. Buźka!
OdpowiedzUsuńJa właśnie poszłam zanim " przyciśnie", bo kilka razy już miałam porażenia nerwów trójdzielnych i nawet nie mam ochoty przez moment przypominać sobie JAKI to jest ból. Dlatego gdy w końcu trafiłam na panią doktor , która postanowiła znaleźć przyczynę tych nawrotów - nie wahałam się ani minuty.Ten czas przyniósł mi sporo nowych doświadczeń i znajomości :) Buziaki
UsuńPrzykro mi słuchać o takim szpitalu, gdzie wszyscy pracują "za karę", ale tak rzeczywiście bywa - niestety. Ne wiem co to jest błotko w woreczku ?
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci pogody ducha i dużo zdrowia !!! Trzymaj się :))
Ja też nie wiedziałam o istnieniu błotka, teraz już wiem, że oblepia ściany woreczka uszczuplając tym samym wydzielanie żółci, a co za tym idzie ... taka kremówka była naprawdę mega wyzwaniem do strawienia. Mnie już kiedyś ktoś o tym mówił, bo czułam czasem ból , ale podczas diety wszystko się wyciszyło, a grzeszek - został zapamiętany :)))) Buziaki Uluś
UsuńByłem tam w styczniu 2022 i potwierdzam oddział neurologii to inny szpital Pani doktor Agata, która jest ordynatorem tego oddziału to anioł nad aniołami a Panie pielegniarki i salowe to aniołki o równie wielkim sercu. Gdyby wszyscy lekarze, pielęgniarki oraz inni pracownicy służby zdrowia brali przykład z tego oddziału mielibyśmy najlepszą służbę zdrowia na świecie... Pomimo udaru mózgu, który przeszedłem w wieku 35 lat mogę powiedzieć, że miałem wielkie szczęście spotkać tylu dobrych i wartościowych ludzi w jednym miejscu a słowo dziękuję to za mało, żeby wyrazić podziw, wdzięczność i szacunek do tych wszystkich którzy mi pomogli i się mną zaopiekowali... Pozdrawiam Wojciech Wołdziński ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za podzielenie się swoimi doświadczeniami. To wszystko prawda. Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia
UsuńSzczęście w nieszczęściu, czasami przy okazji jednej dolegliwości dowiadujemy się o kolejnych, problem w tym, że za jednym razem nie wyleczą.
OdpowiedzUsuńKroplówka z pyralginy uśpiła draństwo, obyś trafiła na inne pielęgniarki i innego lekarza następnym razem!
Mam nadzieję, bo z tym woreczkiem - to chyba będzie dłuższa historia
UsuńOd znajomych słyszałam, że SOR w Tychach nie jest szczytem marzeń, więc po trochu Cię rozumiem. Ciekawi mnie czemu ta pielęgniarka podarła Twoje ekg. Ze złości czy nie wiem z czego? Pozdrawiam serdecznie i życzę jak najmniej takich przygód.
OdpowiedzUsuńOna była Karolinko tak zła, że nagadała mi tyle podczas tego ekg , że ja od razu czułam jak mi serce zaczyna wariować, więc myślę że po 1 - żeby lekarka nie zobaczyła tego ekg, bo może miałaby ze mną więcej pracy, a po drugie w tych nerwach jak pociągała za ten wychodzący wynik to tak szarpnęła że się podarł :( No... powiem Ci, że to był jeden z większych koszmarów mojego życia. I ta lekarka, która jakby była jej podporządkowana...
Usuń