26 grudnia 2022

List do... może do Ciebie...






Do prezentów, które otrzymałaś, tych wymarzonych i tych może całkiem niespodziewanych, podaruj sama sobie jeszcze jeden najważniejszy.
W blasku choinkowych lampek, zostań na chwilę zupełnie sama.
W ciszy, w całkowitej ciszy.
Wyłącz wszystko, co się da wyłączyć usiądź i patrz.
Nic więcej.
Przymknij oczy i pozwól pojawiać się pod powiekami kolejnym obrazom.
Nie zatrzymuj się przy żadnym z nich.
Obserwuj.
Może na wspomnienie niektórych z nich, z Twoich oczu wytoczą się łzy wzruszenia, tęsknoty lub żalu, że kiedyś tam - można było inaczej…
Nie kochana, nie można było.
Postąpiłaś tak jak wtedy potrafiłaś.
Nie miałaś wtedy dzisiejszej mądrości.
Jedyne co miałaś to lęk i zagubienie, a czasem dotkliwą, wręcz bolesną samotność. Pamiętaj – zrobiłaś tyle, na ile było Cię wtedy stać.
Wzruszasz się na wspomnienie swojej dziecięcej wiary w narodzenie Bożego Dzieciątka?
Wydaje Ci się, że dawno już o niej zapomniałaś? To nieprawda.
Gdybyś tej wiary nie miała, skąd znalazłabyś siły na ciągłe zaczynanie wszystkiego od nowa?
Powiem Ci na ucho, że dzisiejsza Twoja dzisiejsza wiara jest stokroć mocniejsza od tamtej, dziecinnie niewinnej i nawet trochę naiwnej.
Usiądź kochana moja, okryj się ciepłym kocykiem i zobacz, jak kolorowo mienią się choinkowe światełka, w czających się w kącikach Twoich oczu łzach.
Jak najpiękniejsza tęcza – nieprawdaż?
Najpiękniejsze tęcze od zawsze pojawiają się na niebie po tych
największych ulewach.
Co czujesz dzisiejszego wieczoru?
Zmęczenie, bo dałaś z siebie wszystko nie zostawiając niczego dla siebie, ani odrobiny sił i energii?
Spełnienie i zadowolenie, bo wszystko było, jak trzeba i wszyscy w koło
docenili Twój wysiłek?
A może rozczarowanie, że znów coś poszło nie tak?
I teraz najważniejsze pytanie.
Czy w ten świąteczny czas, nakarmiłaś także swoją duszę?
Czy i dla niej znalazł się posiłek składający się z tego, co lubi najbardziej?
Z miłości i z wdzięczności.
Tak często myślimy o tych zbłąkanych wędrowcach, a zapominamy o tym,
że to my same możemy wstać od wigilijnego stołu bardziej głodne,
niż do niego zasiadłyśmy.
Pomyśl, że ona mogła tam stać obok zastawionego stołu i usychać z głodu.
Dlatego teraz jest na to czas moja kochana.
Nie myśl już o tym, co mogłoby być lepiej, kto mógłby jeszcze zadzwonić, kto się nie odezwał i czego zabrakło.
Wszystko jest tak, jak miało być.
Zatrzymaj ten moment, w sercu na zawsze by ogrzewał Cię, kiedy powieje zimnem.

Gwarantuję Ci, że zapomnisz co jadłaś i jakie prezenty dostałaś,
lecz tego czym teraz nakarmiłaś swoją duszę – nie.

6 komentarzy:

  1. To prawda, najważniejsze jest to, co zachowamy w sercu i duszy, a nie rzeczy namacalne i materialne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka powinna być kwintesencja nie tylko świąt, ale wszelkich spotkań, nie tylko rodzinnych, zastawiony stół, to rzecz drugorzędna...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Asiu, a znam z doświadczenia jak bardzo głodnym można wstać od suto zastawionego stołu. Dosłownie i w przenośni. Dlatego teraz zwracam uwagę, na całkiem inne wartości :)

      Usuń
  3. Cieszyć się i nie patrzeć wstecz. Nie patrzeć na to co kto powiedział i jak się zachował. Odrzucić od siebie to, co jest nie nasze. Nabrać dystansu... Tak powinno się robić, lecz nie zawsze to takie łatwe jest, a może łatwe właśnie ? Pozdrawiam Gabrysiu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To z założenia łatwe jest Uluś, tylko my mamy zdolności utrudniania wszystkiego, co wydaje się zbyt proste. Ściskam mocno :)

      Usuń